Prawdziwego domu i troskliwej rodziny nie zaznała nigdy. Szukała, więc ciepła i bliskości gdzie indziej. Zaczęła spotykać się z chłopakiem z osiedla. Wkrótce zaszła z nim w ciążę. Chłopak jednak nie zgadzał się ani na ślub, ani na dziecko.
Wypierał się, że to na pewno nie jego. Matka chciała wyrzucić Izę z domu, ale na szczęście ojczym ją powstrzymał. Została więc z małym Karolkiem. Wszystkie zasiłki, które dostawała na dziecko, zabierała matka i przepijała z ojczymem…
Pewnego dnia Iza usłyszała od matki: „Pojedziesz do pracy. Mam takiego znajomego, co załatwia pracę w Niemczech. Sprzątanie w hotelu. Będziesz zarabiała w Euro, to będziesz miała dużo pieniędzy. Przyślesz na dziecko, a my się będziemy nim tutaj zajmować”. Iza była w rozterce. Bała się trochę o syna, ale z drugiej strony była to okazja, by wyrwać się z domu. Pojechała… Dowieźli ją do hoteliku na obrzeżach miasta. Niedaleko polskiej granicy. Dali ciuchy, malowidła i kazali się przygotować na wieczór, by przyjąć pierwszych klientów. Zaczęła krzyczeć. Tłumaczyć, że przyjechała tylko sprzątać. Nie pomogło. W zamian została pobita. Usłyszała groźby, epitety. Potem kazali jej się napić. Zmuszano ją do tej pracy wiele miesięcy.
Wybawieniem była dla niej koleżanka, której udało się przemycić telefon. Iza wykręciła numer do swojej siostry, która po szkole wyjechała do Anglii, gdzie pracowała, jako opiekunka. Siostra odcięła się od matki, ale z Izą miała telefoniczny kontakt. Iza tłumiła łzy, wstyd i złość, próbując opowiedzieć, co się stało i gdzie jest. Siostra kazała jej natychmiast uciekać. Obiecała, że pomoże. Iza posłuchała. To był impuls chwili. Uciekła nie zważając na wcześniejsze groźby i niebezpieczeństwo. Po przekroczeniu granicy serce biło jej jak oszalałe. Pobiegła na policję, bo chciała tylko odzyskać synka.
Do domu już nie wróciła. Nie mogła uwierzyć, że to jej mama…